"Wszystko razem" - A. Brashares



Tytuł: Wszystko razem
Tytuł oryginału: The Whole Thing Together
Autor: Ann Brashares
Liczba stron: 318
Wydawnictwo: YA!
Rok wydania: 2017


Opis:

„Żyjemy w tym samym MIEJSCU,
ale nie w tym samym CZASIE.
Sasha i Ray spędzają każde lato w starym domu na Long Island. Od dziecka wiele ich łączyło. Czytali te same książki, wędrowali tymi samymi piaszczystymi ścieżkami, jedli brzoskwinie z tego samego straganu, śmiali się przy tym samym stole w jadalni. Spali nawet w tym samym łóżku. Sasha i Ray nigdy się nie poznali.
Tata Sashy był kiedyś mężem mamy Raya, wspólnie mieli trzy córki: perfekcjonistkę Emmę, piękną Mattie oraz ulubienicę Quinn. Małżeństwo jednak rozpadło się na dwie rodziny, z których każda pragnie zatrzymać stary dom dla siebie. Bez względu na to, jak słodko-gorzkie wspomnienia się z tym wiążą. Tego lata jednak losy Sashy, Raya i ich rodzeństwa splotą się w sposób, którego nie przewidziało żadne z nich…”.


Recenzja:

Ann Brashares to amerykańska pisarka, która ukończyła studia filozoficzne w Barnard College. Wiele z Was może kojarzyć tę autorkę z jej bestsellerowej serii „Stowarzyszenie Wędrujących Dzinsów”. Najwyżej oceniane książki tej autorki na lubimyczytac.pl to pierwszy, drugi i czwarty tom serii Summers of the Sisterhood, a ich tytuły to: „Girls in Pants”, „The Second Summer” oraz „Forever in Blue”.
Gdy zamawiałyśmy z koleżanką książki, widząc jej zamówienie, w którym znalazło się między innymi „Wszystko razem” i czytając opis tej książki, nie byłam zaciekawiona tą pozycją. Jednak po usłyszeniu tego tytułu na Youtube, w jednym z zestawień najlepszych książek 2017 roku u Czytacza, postanowiłam w końcu po to sięgnąć. Przed pierwszym rozdziałem znajduje się rozpiska, opisująca bohaterów oraz to, w jakim stopniu są ze sobą powiązani. Mimo tego rozeznanie się i zapamiętanie, kto jest z kim spokrewniony zajęło mi sporo czasu, bo do około 100 stron nie mogłam się jakoś w to wgryźć.

Początkowo byłam pewna, że historia będzie dotyczyła przede wszystkim relacji Sashy i Ray’a, lecz się pomyliłam. Nie określiłabym, że jest to główny wątek. Dla mnie głównym wątkiem poruszanym w tej powieści był konflikt między byłymi małżonkami, Lili i Roberta. Od czasów swojego rozwodu nie było sytuacji, żeby się chociażby minęli w domku letniskowym, którym się wymieniali. Zawarli porozumienie, w którym określili dokładny zarys tego, jak ma wyglądać zmiana korzystania z domku. Wyglądało to tak, że w roku szkolnym zamiana odbywała się w niedzielę o północy, natomiast w wakacje następowało to w niedzielne południe. Dodatkowo, żeby nie było ryzyka spotkania się w drzwiach, jedna z rodzin musiała wyjechać o 11:15, a druga nie przyjeżdżała przed 12:45. Już samo to pokazuje, że nie była to zdrowa sytuacja zarówno dla jednej, jak i drugiej rodziny. Wszystko to sprawiło, że Sasha i Ray, czyli dzieci z nowych małżeństw Lili i Roberta, nie mieli okazji się poznać, mimo, że w domku letniskowym dzielili jeden pokój i wymiennie spali w jednym łóżku. Dopiero na imprezie, zupełnie przypadkowo się poznają i od tamtej pory utrzymują ze sobą kontakt mailowy.
Momentem przełomowym w konflikcie między byłymi małżonkami miało być wesele jednej z ich córek. Przyszła Panna Młoda decyduje, że chce, aby na jej ślubie była cała jej rodzina, co w skrócie brzmi, jakby chciała dokonać niemożliwego. Aby zrobić swego rodzaju „próbę” przed ceremonią zaślubin, pozostałe siostry szykują przyjęcie zaręczynowe, gdzie mają się spotkać rodziny narzeczeństwa. Można przypuszczać, że ta impreza okaże się jedną wielką katastrofą, ale tego nie zdradzę.

Książka wywarła na mnie średnie wrażenie. Zachowanie rozwiedzionych rodziców było karygodne i nie rozumiałam, jak można aż tak bardzo oddziaływać na dzieci swoją przeszłością. Sprawa nie dotyczyła tylko ich dwójki, lecz odbijała się na nowych małżonkach, a także na wszystkich dzieciach. Według mnie wielu bohaterów było niedopracowanych lub po prostu źle wykreowanych. Najgorszą, najmniej charyzmatyczną postacią była Evie, obecna żona Roberta. Zachowywała się ona jak jakaś służąca albo pracownica Roberta, a nie jak jego żona. Była mdła, nic nie wnosiła do powieści. Kolejną postacią, która średnio przypadła mi do gustu, była Sasha. Spowodowane to było tym, że z jednej strony chciała się upodobnić do swoich sióstr, być taka jak one i czasem zdarzało jej się myśleć, że wolałaby, żeby jej mamą była Lily i przez to w niektórych sytuacjach wstydziła się zachowania swojej mamy i była dla niej niemiła. A z drugiej, gdy jej mama była w niezręcznej sytuacji, chciała ją bronić, ale nie robiła tego bezwarunkowo, tylko wahała się.

Do pewnego momentu ta książka była dla mnie zwykłą obyczajówką, z poplątanymi wątkami i bujną przeszłością bohaterów. Jednak czy udało się pogodzić dwóm zwaśnionym rodzinom? Jeśli tak, to co musiało się stać, żeby to osiągnąć? Odpowiedzi na to pytanie znajdziecie na kartach powieści „Wszystko razem”.


                                                               Ocena:
✫✫✫✫✫✫



Komentarze

Popularne posty